a

Aktualności

Wielkie problemy z rzadkimi surowcami

Zielony Ład forsowany przez Komisję Europejską grozi głębokim kryzysem i uzależnieniem od krajów trzecich, głównie Chin. Palącym problemem są konieczne w nowoczesnych technologiach pierwiastki rzadkie, które UE musi importować. Jest ich za mało, ceny drastycznie rosną, a ich wydobycie i rafinacja degraduje środowisko. To wnioski z dyskusji, jaka odbyła się w ramach 6. edycji Konferencji Silesia 203, której inicjatorem i gospodarzem jest europoseł Grzegorz Tobiszowski.

 

Do nowoczesnych technologii – fotowoltaiki, farm wiatrowych, samochodów elektrycznych – potrzebujemy pierwiastków ziem rzadkich. Ważne jest żeby nie iść za modą, ale oprzeć się o prawdziwe dane i zobaczyć czy faktycznie wszystko co uważamy za ekologiczne jest przyjazne środowisku – mówił poseł do Parlamentu Europejskiego, były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.

 

Metale ziem rzadkich to grupa 17 pierwiastków, które nie tworzą zwartych złóż, dlatego ich wydobycie jest trudne i wiąże się z skruszeniem, spopieleniem albo chemiczną obróbką setek, a w przypadku niektórych z tych pierwiastków tysięcy ton skały. To proces związany z ogromnym zużyciem energii i wielkimi emisjami CO2. Szacuje się, że średnio wyprodukowanie jednej tony pierwiastków z tej grupy wiąże się z wytworzeniem 200 000 litrów toksycznych wód kwasowych. 

 

Dlatego światowym potentatem w tym zakresie są Chiny, które bez zwracania uwagi na emisje czy kwestie ochrony środowiska wydobywają te pierwiastki na własnym terenie lub “położyły rękę” na złożach w tzw. krajach trzeciego świata jak Demokratyczna Republika Konga, Zambia czy Mozambik. W ostatnich latach organizacja Human Rights Watch donosiła o wykorzystywaniu górników przez chińskich właścicieli kopalń poprzez 12-18 godzinne zmiany codziennie przez cały rok bez dostępu do wody pitnej czy sprzętu ratunkowego.


Wykonując skok cywilizacyjny nie możemy nie widzieć, że degradujemy środowisko gdzieś indziej, bo to jest obłuda. Jesteśmy odpowiedzialni za 7% światowych emisji, dążymy do neutralności klimatycznej, ale nie przekonujemy innych gospodarek – chińskiej, indyjskiej – do zmniejszania emisji, tylko importujemy ich surowce i towary – kontynuował wypowiedź Grzegorz Tobiszowski.

Widząc światową hegemonię Chin, 12 lat temu Rządy USA i Australii zdecydowały o wydobywaniu metali ziem rzadkich na własnych terenach – głównie na własny użytek. Od pewnego czasu wydobywa się je również na Grenlandii. W Unii Europejskiej opłaty związane z emisją CO2 i inne daniny środowiskowe praktycznie uniemożliwiają pozyskiwanie tu tych pierwiastków. To – przy planach Komisji Europejskiej ogromnego rozwoju źródeł odnawialnych – grozi całkowitym uzależnieniem UE od Chin, jeszcze większym niż w przypadku gazu z Rosji, czego katastrofalne skutki dziś odczuwają mieszkańcy wspólnoty..  

 

Podobnie wygląda sytuacja z panelami fotowoltaicznymi. 10 lat temu w UE produkowano 30% wszystkich paneli. Dziś produkuje się 3%. Bo rafinacja krzemu koniecznego w tej technologii jest wysokoemisyjna i energochłonna. Wypchnęliśmy produkcję poza granice wspólnoty, a elementy instalacji importujemy z Chin i Tajwanu.

 

Nasuwa się pytanie czy Komisja Europejska prowadzi tę politykę w sposób świadomy. Bo osobiście uważam, że mamy tu do czynienia z jakąś diabelską uwerturą i zasadne zaczyna być pytanie: dla kogo pracuje Komisja Europejska? Dla Europejczyków czy nie? – uważa Piotr Pyzik, wiceminister aktywów państwowych. 

Kolejną niezwykle ważna kwestią jest ilość tych pierwiastków, a co za tym idzie ich cena. 

 

Na podstawie danych Międzynarodowej Agencji Energii oraz raportów zleconych przez KE wychodzi, że nie ma na świecie tylu kopalń metali ziem rzadkich żeby zapewnić je gospodarce na transformację energetyczną – argumentował prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala powołując się na prezentacje naukowców Głównego Instytutu Górnictwa.

 

To przekłada się na drastyczny wzrost cen. Terb w 2019 kosztował 2,8 mln zł, teraz kosztuje 17 milionów za tonę. Lit kosztował 39 tysięcy złotych, obecnie jego cena wynosi 600 tysięcy za tonę.

To są wzrosty niezwiązane z żadną wojną. One są związane z tym, że mieliśmy kilka pakietów klimatycznych, które zwiększyły ambicje co do transformacji energetycznej, elektromobilności i źródeł energii – skomentował prezes Rogala dodając, że przy obecnej dynamice wzrostu cen w 2030 roku najprostszy samochód elektryczny będzie kosztował 300 tysięcy złotych.

O konieczności wsparcia dla europejskiego sektora wydobywczego i zwrócenia uwagi na surowce rzadkie europoseł Grzegorz Tobiszowski wielokrotnie mówił podczas swoich wystąpień na Sesjach Plenarnych i posiedzeniach komisji przemysłu Parlamentu Europejskiego. Jest to też jeden z punktów Rezolucji Energetycznej podpisanej podczas 4. edycji Konferencji Silesia 2030 w kwietniu tego roku. Na rezolucję osobiście powiedziała Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Przewodnicząca KE podniosła ten problem w wrześniowym wystąpieniu na forum Parlamentu. To jednak dopiero pierwsze głosy i początek dyskusji, a pilnie potrzebne są konkretne działania.

 

 

Szybki kontakt

Piotra Niedurnego 69,
41-709 Ruda Śląsk

Obserwuj mnie